Refleksje o perfekcjonizmie

Serduszko, dla wszystkich, miewających problemy z perfekcjonizmem!

Osobiście uwielbiam doskonałość. Byłbym hipokrytą gdybym twierdził inaczej. W sumie to uważam dążenie ku doskonałości jako jeden z celów naszego życia. Co nam bez tego pozostaje? Materialistyczny hedonizm kończący się depresją i nihilizmem. No chyba, że ktoś wejdzie na ścieżkę duchową i zazna szczęścia w teraźniejszości.

Przez całą długość mojej edukacji miałem same czerwone paski i zdobywałem liczne nagrody. Gdy zabrałem się za odchudzanie, schudłem połowę masy ciała w pół roku.

Rozwój osobisty? Około 1 książka na tydzień, no czasem może mniej, ale po około 3 lat masz już za sobą ponad 100 książek o rozwoju osobistym, psychologii i duchowości, tak, że już Cię nikt więcej nie zagnie z tych tematów.

Duchowość? A co mi tam. Medytacja codziennie przez godzinę, do tego psychodeliki, joga, w tle Eckhart Tolle, Alan Watts, Mooji, Krishnamurti, większość Swamich. Po roku intensywnych praktyk zdobyłem to czego szukałem.

Wideofilmowanie? No problem. Pakiet Adobe w małym palcu w połączeniu z bezlusterkowcem Nikona chwyta obraz jak Leonardo Mona Lisę.

Nie znalazłem ani jednej rzeczy, za którą bym się nie złapał i mój umysł od razu chce być w niej doskonały.

Jednakże z biegiem czasu pasje się wypalają, człowiek dojrzewa, rozumie, że to za czym biegł nie jest mu już potrzebne. Często się też zapomina o tym co się robiło, jak się rywalizowało, bierze się za pewnik swoje dotychczasowe umiejętności i osiągnięte cele, nie docenia się siebie i ludzi, którzy nam pomagali na naszej drodze.

Przychodzi do głowy myśl – po co to wszystko?
Po co ja tak się staram? Dokąd ja gonię?

Przecież nie będę osiągał w nieskończoność?

Ciało się starzeje, czas nas goni.
Osiąganie przestaje mieć tak wielkie znaczenie. Miało swoje miejsce i czas, ale już nie teraz.

Mi się nadal zdarza gonić z racji mojego wieku, potrzebuję się usamodzielnić w materii i nie mogę ominąć tego etapu.

Ale świadomość pozostaje.

Że trzeba brać to co jest takim jakim jest.

A perfekcjonizm? Co z nim?

Niech i będzie sobie ten perfekcjonizm razem z nami.

Czy chęć pozbycia się go nie jest kolejną myślą, że mógłbym być jeszcze lepszy bez niego?